Po zeszłotygodniowych zawirowaniach ze składem nie zostało śladu, dziś na inauguracyjnym meczu na WŁASNYM boisku w Jaworniku wystąpił nawet problem bogactwa i nie wszyscy zmieścili się w protokole meczowym
Wraz z meczem rozpoczęła się ulewa, która towarzyszyła zawodnikom przez pierwsze 20 minut meczu. Boisko w związku z tym było bardzo grząskie i w wielu miejscach stały kałuże wody. Mecz rozpoczął się w sposób idealny dla gości, ich pierwsza akcja zaczepna zakończyła się bramką. Szybki kontratak, nieudana pułapka ofsajdowa, podanie w uliczkę do wbiegającego w tempo napastnika, który między nogami Ocetkiewicza posłał piłkę do siatki.
Po stracie bramki Jawor zaatakował spychając rywali do głębokiej obrony, w ciągu kilku minut nasza drużyna miała kilka dobrych okazji bramkowych, najlepsze zmarnował Zieliński, który w dwóch przypadkach strzelił minimalnie niecelnie z 9 i 13 metrów a w dwóch kolejnych kropnął mocno ale wprost w interweniującego z wielkim wyczuciem ale i szczęściem bramkarza. Oprócz tego dwa razy (za słabo żeby zaskoczyć golkipera) strzelał Holewa.
Opatkowianka drugi raz ukąsiła w 30 min., kolejny kontratak, Pilchowi zachciało się łapać Gałkę na spalonym - z marnym skutkiem gdyż napastnik przyjezdnych wybiegł idealnie w tempo i mając przed sobą bramkarza sprytnym lobem posłał piłkę do siatki.
Bramka ta trochę podłamała naszą drużynę, nie mieliśmy już zbyt wielu klarownych sytuacji - raz tylko po ostrym dośrodkowaniu Zielińskiego Hudaszek główkował z kilku metrów wysoko nad poprzeczką.
Goście za to mogli podwyższyć prowadzenie ale w dwóch sytuacjach zastopował ich Ocetkiewicz.
Po przerwie Jawor natarł z podwójną siłą, tuż po wznowieniu Hudaszkowi pospołu z Twardoszem zabrakło kilku centymetrów żeby zamienić na bramkę dośrodkowanie M. Podoby. 5 minut później wątpliwości już nie było, piłka po podaniu Zielińskiego trafiła do Hudaszka a kapitan Jawora technicznym strzałem umieścił ją tuż przy słupku.
Do końca meczu Jawor atakował a Opatkowianka z rzadka kontratakowała. Mieliśmy mnóstwo sytuacji, z najbliższej odległości strzelali Siuta czy Twardosz, pięknie z narożnika pola karnego przymierzył "Bioły" - wszystkie te próby sparował bramkarz, z ostrego kąta huknął minimalnie niecelnie M. Podoba, z 13 metrów w dobrej sytuacji przestrzelił Zieliśnski, kilka razy strzały sprzed pola karnego ugrzęzły w gąszczu nóg obrońców, kilka razy piłka przelatywała tuż przed linią bramkową albo obok słupka prosząc się o dobicie z najbliższej odległości... wszystko to na nic piłka nie chciała wpaść do bramki.
Najlepszą okazję miał Hudaszek, który znalazł się 10 metrów przed bramką strzelił mocno w górny róg, niestety minimalnie chybił.
Goście im bliżej końca meczu mieli coraz więcej okazji na kontrataki, dwa - trzy z nich powinny się zakończyć bramkami ale w ostatniej chwili interweniowali obrońcy albo bardzo dobrze dysponowany dziś "Ocet". Bramkarz Jawora mógł zresztą zostać bohaterem meczu gdy w ostatniej minucie pobiegł w pole karne Opatkowianki i o mały włos po uderzeniu... barkiem nie pokonał swego vis a vis.
Tym sposobem kolejna porażka stała się faktem, faktem też jest, że pozostaniemy na ostatnim miejscu w tabeli (Conavii nie biorę pod uwagę). Teraz żeby utrzymać się w B-klasie potrzebujemy pomocy Rokity Kornatka (musi się utrzymać w okręgówce) oraz Krakusa Swoszowice (który chce się przenieść do krakowskiej A-klasy).
W przyszłą sobotę na Zarabiu nasza drużyna zakończy ligowe zmagania sezonu 2012/2013. Naszym rywalem będą Górki Myślenice, początek spotkania o godz. 16.00, zbiórka na Zarabiu o 15.15.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.