Słowo się rzekło, zamieściłem właśnie RELACJĘ z meczu Cyrhla - Jawor. Zapraszam do lektury!
Bramki: M. Łapa II (samob.) 15', Pieron 20' - Węgrzyn 25'
Cyrhla: M. Polaniak – Kaleta, Chęć, Hanuszek, R. Polaniak – Pieron, Gracz, Wróbel (35’ Kmiecik), Jugowiec (45’ Pietrzak) – Pawlik, Zięba (78’ Leśniak)
Jawor: Ocetkiewicz – J. Cudak, M. Łapa I, M. Łapa II (65’ Bartosz), Pilch – Cebula, Piskorz (55’ Morlak), Węgrzyn, M. Podoba – Hudaszek (83’ Kurowski), S. Łapa
Sędziowali: G. Mróz – G. Kania, M. Tylek
Żółte kartki: Gracz, Pawlik – S. Łapa
Wyjazd na mecz do Krzczonowa od początku zapowiadał się nie najlepiej, Piskorza dopadła grypa żołądkowa, Hudaszek i S. Łapa pojawili się na meczu mocno przeziębieni. Jako, że wspomniana trójka ma z reguły bardzo duży wpływ na poczynania ofensywne Jaworu sytuacja nie rysowała się zbyt różowo.
Mecz zaczął się idealnie dla gospodarzy, tuż po rozpoczęciu gry R. Pieron przedarł się prawym skrzydłem i strzelił w „długi róg”. Ocetkiewicz końcami palców zdołał sparować piłkę na rzut rożny, po którym powstało totalne zamieszanie w polu karnym wyjaśnione w rezultacie przez obrońców. Jawor odpowiedział po dwóch minutach gdy po podaniu z lewej strony od S. Łapy tuż przed bramkarzem Cyrhli znalazł się Węgrzyn ale z 5 metrów strzelił wysoko nad poprzeczką.
W pierwszej połowie zdecydowanie lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, praktycznie cały czas to oni dyktowali warunki atakując raz lewą raz prawą stroną. Swoją przewagę zdyskontowali w 15 minucie gdy podaną z prawej strony piłkę pięknym strzałem pod poprzeczkę wykończył… M. Łapa II. Nie można tu winić obrońcy gości gdyż walczył on o pozycję z napastnikiem miejscowych a feralny strzał był całkowicie przypadkowy. 5 minut później Cyrhla użądliła jeszcze raz, najlepszy w jej szeregach R. Pieron swoją szarżę prawym skrzydłem wykończył mocnym strzałem w krótki róg z 8 metrów. Jawor z rzadka kontratakował ale nie mogąc się przebić pod bramkę rywala próbował strzałów z dystansu. Nie sprawiały one jednak żadnego problemu pewnie broniącemu M. Polaniakowi. Do czasu… w 25 minucie Hudaszek z boku pola karnego wymanewrował dwóch obrońców, podał na krótki słupek gdzie Węgrzyn strącił głową piłkę a ta wpadła w „długi” róg dając nadzieję przyjezdnym na odwrócenie losów meczu. Tyle tylko, że do końca pierwszej odsłony to Cyrhla nadal prezentowała się lepiej, będąc zespołem znacznie groźniejszym. Piłka wylądowała nawet w siatce Ocetkiewicza po raz trzeci ale Jugowiec był w tej sytuacji na spalonym. Najbliższy zdobycia bramki wyrównującej był w 35 min. S. Łapa, który strzelił bardzo mocno z 25 metrów ale piłka minęła cel o kilkanaście centymetrów.
W drugiej połowie obraz gry uległ diametralnej zmianie. Jawor zepchnął gospodarzy do głębokiej defensywy. Przez pierwszy kwadrans Cyrhla miała problem z wyjściem z piłką z własnej połowy. Tyle tylko, że skomasowana obrona gospodarzy rozbijała ofensywne zapędy gości nie pozwalając stworzyć stuprocentowej sytuacji. Odrzuceni od pola karnego goście próbowali strzałów z dystansu ale ani Węgrzyn ani M. Podoba nie zdołali pokonać bramkarza. Najbliższy tego wyczynu był w 80 min… obrońca Cyrhli, który po rzucie wolnym Morlaka przedłużył lot piłki głową zmuszając swojego golkipera do maksymalnego wysiłku. Jeżeli chodzi o strzały graczy z Jawornika to najwyżej przed M. Polaniakiem postawił poprzeczkę Cebula, strzelając kąśliwie z lewej nogi. Ale i tym razem górą był bramkarz. Cyrhla po pierwszym kwadransie otrząsnęła się i zaczęła kontratakować wykorzystując zaangażowanie w ataku rywala. Tyle tylko, że większość akcji kasowana była przez defensywę Jaworu na czele z grającym w drugiej połowie „po profesorsku” M. Łapą I. Gospodarze najbliżsi powodzenia byli po strzale głową Leśniaka w 87 min. ale Ocetkiewicz zdołał sparować piłkę zmierzającą pod poprzeczkę. Wcześniej jeszcze Gracz, który dostał podanie za plecy obrońców w dobrej sytuacji naciskany przez bramkarza Jaworu strzelił obok bramki. Im bliżej końca tym bardziej ataki przyjezdnych stawały się desperackie. Długie wstrzelenia piłki „na aferę” nie przyniosły rezultatu w postaci dobrej sytuacji i mimo walki do końca nie udało się wywalczyć choćby punktu, który z przebiegu meczu, szczególnie w drugich 45 minutach, gościom się zdecydowanie należał.
Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo słaba, dobrze że zakończyło się tylko na jednej straconej bramce. W drugiej odsłonie Jawor niepodzielnie dominował, co z tego skoro dziś ewidentnie zabrakło armat. Chorzy Hudaszek i S. Łapa przegrywali większość pojedynków, nie mogąc sobie poradzić z twardo grającą defensywą Cyrhli. Wąskie i krótkie boisko w Krzczonowie sprzyja obrońcom a nie atakującym – skomasowana na przedpolu bramki defensywa gospodarzy nie zostawiała zbyt wiele miejsca na rozegranie akcji stąd bezsilność w ofensywie. Pozostaje nam zrehabilitować się za wpadkę w ostatnim meczu tej rundy z sąsiadem w tabeli Duklą Bysina, który to rozegrany zostanie w przyszłą sobotę o godz. 14.00 w Jaworniku. Już teraz zapraszam wszystkich kibiców, wsparcie na pewno się przyda, nie mniej niż 3 punkty ;-), które pozwolą spędzić przerwę zimową na ciut lepszej niż 10 pozycja.