Jawor przegrał pierwszy tegoroczny mecz 3:5. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1. Bramki dla Jaworu zdobyli: obrońca Pasternika (samobójczą), Piskorz oraz Światłoń
Można już poczytać relację z meczu, tradycyjnie czekam na Wasze opinie i spostrzeżenia (i tradycyjnie zapewne się nie doczekam;-))) )
Zamieściłem także skrót z meczu - zapraszam!
Skład: Ocetkiewicz – Cudak, M. Łapa I, Pilch – M. Łapa II,
Piskorz, Morlak, S. Łapa, Siuta – Hudaszek, M. Podoba oraz Węgrzyn, Twardosz, Światłoń,
Alama, Cygan
Do meczu z Pasternikiem Ochojno
Jawor przystąpił z wolą zmazania plamy za wysoką porażkę w towarzyskim meczu
rozegranym jesienią. Zaczęło się bardzo dobrze bo w 3 minucie goście sami
strzelili sobie bramkę, naciskany przez Hudaszka obrońca spanikował i strzelił
do siatki obok bezradnego bramkarza. W 7 min. Jawor stracił bramkarza, po
dośrodkowaniu „Ocet” wypluł piłkę przed siebie dopadł do niej pierwszy ale szarżujący
napastnik zamiast odpuścić jak to jest w zwyczaju w cywilizowanej piłce kopnął
w ręce naszego bramkarza wybijając mu 2 palce. Między słupkami z konieczności
stanął Cudak. W 15 min. Pasternik wyrównał, bramka była równie kuriozalna jak
ta pierwsza. Cudak zagrał krótko z „piątki” do stopera ten osaczony przez dwóch
napastników stracił piłkę a ich akcja zakończyła się główką do pustej bramki z
najbliższej odległości. Gra w pierwszej odsłonie wyglądała tak, iż faworyzowani
goście częściej utrzymywali się przy piłce ale nie mieli kompletnie żadnego
pomysłu na rozerwanie defensywy. Ustawienie 3-5-2 okazało się trafne,
zagęszczony środek pola nie pozwolił Pasternikowi na stworzenie dobrych
sytuacji. Goście zagrażali głównie po stałych fragmentach gry, po jednym z
rzutów wolnych piłka nawet trafiła w poprzeczkę ale poza tym Cudak nawet nie
musiał interweniować. Nasz zespół grał głównie z kontry ale przy decydujących
podaniach zabrakło precyzji i czujnie grający na przedpolu bramkarz
przyjezdnych niwelował zagrożenie. Najważniejsze, że Jawor nie przestraszył się
rywala jak to miało miejsce w pierwszym starciu obu drużyn i wyższości
technicznej rywali przeciwstawił nieustępliwość i walkę.
Druga połowa zaczęła się od
ataków naszej drużyny, efektem tego był gol zdobyty przez Piskorza w 51 min.
Grający trener Jaworu przyjął piłkę 20 metrów od bramki, nie atakowany
przymierzył z lewej nogi w krótki róg zaskakując bramkarza. Od tego momentu
podrażnieni goście przejęli inicjatywę i zepchnęli nasz zespół do obrony. Do 65
min. udawało się powstrzymywać ofensywne zapędy rywali ale w tejże minucie po
błyskawicznej kontrze stary wyjadacz B. Sarga wykorzystał swoją szybkość
zostawiając w tyle obrońcę pokonał Cudaka w sytuacji sam na sam. Od tego
momentu nastąpiło 10 minut, które wstrząsnęło Jaworem. Pasternik zaaplikował naszej
drużynie w tym czasie jeszcze 3 bramki, pierwszą po rzucie karnym po starciu B.
Sargi z M. Łapą I (napastnik gości wykorzystał swoje doświadczenie i efektownym
nurkiem przez nogi stopera wymusił na arbitrze odgwizdanie „jedenastki”). Dwie
kolejne bramki dobiły nasz zespół, wpadły po dośrodkowaniach i strzałach z
najbliższej odległości. Chyba w tym okresie meczu zabrakło sił, dały o sobie
znać ciężkie treningi. Pasternik zaatakował większą liczbą graczy, w środku
pola zrobiło się dla nich zbyt dużo miejsca i w każdej z bramkowych sytuacji o
ten ułamek sekundy przeciwnicy byli szybsi. W końcówce Jawor jeszcze „wrócił do
gry” za sprawą sprytnego strzału Światłonia ale na kolejne trafienia już się
nie doczekaliśmy. Były ku temu szanse, wspomniany Światłoń dwa razy miał przed
sobą tylko bramkarza ale naciskany przez rywala przegrał pojedynek. Swoje
szanse miał też Morlak i Hudaszek ale górą znowu był golkiper gości. Pasternik
po zejściu kontuzjowanego Sargi już nie był taki groźny i nie zagroził już do
końca poważniej bramce strzeżonej przez Cudaka.
Wynik może być trochę mylący bo
długimi okresami gra naszej drużyny wyglądała naprawdę nieźle. Oddać trzeba
gościom, że mieli optyczną przewagę, widać że mają wielu ogranych w wyższych
ligach graczy ale nie przypominało to już zabawy kota z myszą jak to miało
miejsce jesienią w Ochojnie. Jeżeli w kolejnych meczach zaprezentujemy tyle
zaangażowania i ambicji wyniki na pewno przyjdą same! I tym pozytywnym akcentem
zakończę moje wypociny. Za tydzień zaplanowany jest sparing z Rabą Książnice, o
dokładnej dacie i godzinie poinformuję w najbliższych dniach.