- autor: bekamjo, 2009-05-17 16:57
-
Przed spotkaniem z Wrzosami, w drużynie panowały mieszane uczucia. Z jednej strony, Jawor wskoczył na fotel lidera, jednak nie było by to możliwe, gdyby nie świetna dyspozycja drużyny z Osieczan, która znokautowała na wyjeździe Halniak. Każdy z nas - kibiców, zastanawiał się, czy Jawor zdoła ograć podopiecznych Rafała Łapy.
C - klasa Myślenice, 17.05.2009 (Osieczany)
Wrzosy Osieczany - Jawor Jawornik 0:1 (0:1)
S. Łapa 24
Jawor: Komorowski - Cudak, M. Łapa, Siuta, Węgrzyn - Morlak, Piskorz, Hudaszek,
J. Podoba, M.Podoba - S. Łapa (81' Pilch)
Wrzosy: Szymanowski - Zięba, Dąbrowski, Kwaśniak, Banowski - Cegielski, Horabik,
Burkat, Pieterwas - Rykała, Wydra (81' Adamik)
Jawor wskoczył na pozycję lidera tydzień temu dzięki wygranej Wrzosów z
Halniakiem Zawada na wyjeździe aż 5-0, więc nasi piłkarze z obawami
przystępowali do tego meczu. Pierwszą groźną akcję stworzyli sobie gospodarze,
w 8 min. po wymianie podań w polu karnym Wydra strzelił jednak zbyt słabo i M.
Łapa zdołał wybić piłkę z linii bramkowej. Potem do głosu doszedł Jawor,
trzykrotnie szkolny błąd popełnił Szymanowski w łatwych sytuacjach wypuszczając
piłkę z rąk. Co prawda Morlakowi zabrakło trochę zimnej krwi i precyzji w 20
min gdy wystarczyło strzelić z ostrego kąta obok leżącego bramkarza ale 4 minut
później S. Łapa już nie miał litości i wypuszczoną z rąk przez golkpiera piłkę
wturlał do bramki. Nasi gracze nadal atakowali chcąc powiększyć prowadzenie aby
uniknąć nerwów w końcówce, ich dominacja była absolutna ale nie udało się
powiększyć dorobku bramkowego. Bomba Piskorza z 20m. poszybowała nad
poprzeczką, strzały Hudaszka i Morlaka zostały zablokowane a po rzutach rożnych
czy wolnych stoperzy gospodarzy wybijali piłkę daleko poza pole karne. Pod
koniec pierwszej odsłony otrząsnęli się gospodarze ale poza kilkoma rzutami
rożnymi nic nie wskórali.
Drugą połowę znowu lepiej zaczął Jawor, ale to gospodarze stanęli przed
wymarzoną szansą. W 53 min. defensywa Jawora przysnęła po raz pierwszy (i
ostatni) w tym meczu - Wydra doszedł do kozłującej piłki 8 m. od bramki
strzeżonej przez Komorowskiego ale zamiast strzelać z woleja podał główką do
bramkarza. Gospodarze seryjnie egzekwowali też rzuty rożne, ale obrali taktykę
przepychania bramkarza w polu bramkowym co za każdym razem kończyło się
gwizdkiem sędziego. Po kilku minutach nasz zespół odzyskał inicjatywę - M.
Podoba trafił w słupek a kolejna bomba Piskorza nieuchronnie zmierzająca do
siatki zatrzymała się na nogach stopera. Do końca meczu akcje przenosiły się
spod jednej bramki pod drugą ale nie było groźnych strzałów, które
„zapachniałyby” choć bramką. Raz tylko, gdy „Komar” popełnił jedyny błąd w tym
meczu i „wypluł” piłkę po rzucie wolnym Cegielskiego zrobiło się gorąco ale na
szczęście nasz bramkarz zrehabilitował się i ubiegł szarżującego napastnika
ofiarnym wybiegiem.
Gra obu zespołów, szczególnie w pierwszej odsłonie mogła się podobać. Próbowały
one grać kombinacyjnie, krótkimi podaniami a nie tylko długimi przerzutami do
napastników. W drugiej połowie było pod tym względem ciut gorzej (gdy nie ma
sił na bieganie po całym boisku tak bywa) ale generalnie mecz mógł się podobać,
emocji było mnóstwo na szczęście tylko tych sportowych, pomimo sporego ciężaru
gatunkowego meczu. Runda wiosenna to tylko 5 meczów i strata punktów w
którymkolwiek z nich mogłaby przekreślić marzenia Jawora o awansie do klasy B.
Na podkreślenie zasługuje dobra gra defensywy, Komorowski pewnie grał w
powietrzu, bardzo dobrze zaprezentował się zastępujący Alamę Siuta. Może na
początku interweniował trochę nerwowo ale potem po profesorsku radził sobie z
akcjami gości. Tradycyjnie bezbłędnie czyścił przedpole nasz stoper M. Łapa wprowadzając
wiele spokoju. Efektem tego był pierwszy mecz w tej rundzie „na zero” z tyłu.
Wyniki innych spotkań tak się ułożyły, że do celu jakim jest awans wystarczy
wygrana za tydzień z Halniakiem Zawada. Zadanie do łatwych nie należy bo rywale
po słabym początku pewnie pokonali outsidera z Wiśniowej. Widać, że zespół jest
„w gazie” więc jestem dobrej myśli!!!
globusnc