Juniorzy Jawora wygrali z Clavią 6:0. Przyjezdni grający od samego początku w osłabieniu nie potrafili zagrozić bramce Piwowarskiego. Świetny mecz zaliczył Kraus, który do hat - tricka dołożył dwie asysty. Relacja w rozwinięciu newsa.
III Liga juniorów
10.9.2014, 17.30 , Jawornik
Jawor Jawornik – Clavia Świątniki Górne 6:0 (6:0)
Jawor: Piwowarski – M.Łapa, Góralik (65’ Żarski), Kiebzak, Pitala – Święch (75’D.Węgrzyn) , P.Łapa, Jezioro (60’ Batko), Ożóg (70’ P.Węgrzyn) – Kraus, Kasperek
Po dość nieszczęśliwym remisie z Lubomirem, młodzi zawodnicy z Jawornika przystąpili do spotkania z Clavią w pełni zmotywowani. Kluczowym czynnikiem decydującym o przebiegu meczu był fakt iż drużyna gości przyjechała zaledwie w 10 osobowym składzie.
Mimo osłabienia przyjezdni postanowili zagrać zaledwie 3 w obronie co skończyło się dla nich katastrofalnie. Już od samego początku narysowała się ogromna przewaga Jawora, który korzystając z szybkości Krausa i Kasperka stwarzał mnóstwo 100% sytuacji. Strzelanie rozpoczął Kasperek, który po podaniu od Krausa trafił do pustej bramki. Kolejną bramkę zdobył Jezioro, ponownie po podaniu od Krausa. Dobrze dysponowany środek pola zgarniał wszystkie wysokie piłki, co pozwalało na długie utrzymanie się przy piłce gospodarzom. Oprócz osłabienia kadrowego Clavi, fatalne w skutkach były błędy indywidualne obrońców, które bezlitośnie wykorzystał Kraus, strzelając pierwszego hat – tricka w barwach Jawora. 6 bramkę dołożył Kasperek, po podaniu ze środka pola. Z przebiegu pierwszej połowy można śmiało powiedzieć że 6:0 to najmniejszy wymiar kary dla przyjezdnych. Dwie sytuacje sam na sam Kasperka, ewidentny karny na Krausie, kilka strzałów P.Łapy i Jezioro minimalnie obok słupka. Przyjezdni pozwalali Jaworowcom na wszystko. Zabrakło odrobinę więcej skuteczności, aby wynik dwucyfrowy do przerwy stał się faktem.
Trener przyjezdnych zdecydował się na radykalne zmiany taktyczne, co przełożyło się na obraz gry po przerwie. Cały zespół ustawiony w obronie, tylko z jednym wysuniętym zawodnikiem miał jedno zadanie – przerwać za wszelką cenę akcję gospodarzy. Efektem takiego rozwiązania był brak piłek meczowych, które zawodnicy Clavi skutecznie wykopywali do pobliskich zarośli oraz sąsiadującej z boiskiem rzeki. Mimo „postawienia autobusu” przez przyjezdnych, Jaworowi udało się stworzyć klarowne sytuacje. Sytuacje sam na sam zmarnowali Kraus, Batko, Ożóg i Pitala. Jedynym godnym pochwały zawodnikiem przyjezdnych może być bramkarza, który mimo 6 straconych bramek wyczyniał cuda w sytuacjach jeden na jeden. Na samym końcu spotkania frustracja gości sięgnęła zenitu. Napastnik gości najpierw faulował obrońcę Jawora, a następnie odepchnął go na oczach sędziego. Za swój wybryk obejrzał drugą żółtą, a następnie czerwoną kartkę.
Pokaźny wynik idzie w świat, jednak przy odrobinie lepszej skuteczności mógł być znacznie bardziej efektowny. Już w sobotę znacznie trudniejszy sprawdzian. Miejmy nadzieje że wyjazdowe spotkanie z Sępem przyniesie pierwszy wyjazdowy komplet punktów.