Jawor pokonał Karpaty II Siepraw aż 7:2 (3:0). Strzelcy bramek: Wiśnicz x2, Zając x2, Selecki, Zieliński i Mirek po jednej. Zapraszamy do lektury relacji.
Skład: Kiełbowicz – Siuta, Seb.Łapa, Selecki, Cygan – Kraus, Hudaszek, St.Łapa, Wiśnicz – Zając, Zieliński
Rezerwowi: J.Podoba, Światłoń, Jezioro, Mirek, Woźniak
Widzów: 50
Kartki: Jawor: Hudaszek, St.Łapa, Wiśnicz – żółta
Po zeszłotygodniowej porażce z beniaminkiem z Dobczyc nadszedł czas na niewygodne Karpaty, które także przegrały swoje pierwsze spotkanie. Do meczu Jawor przystąpił w przemeblowanym składzie z powodu nieobecności M.Łapy, M.Podoby i Węgrzyna.
Pierwsze minuty należały do Jawora, który umiejętnie grał piłką i rozbijał wszelkie ataki rywali. Po jednej z akcji Zieliński wykorzystując świetne zagranie Krausa wpisał się na listę strzelców. Niezrażeni takim obrotem sprawy goście próbowali szybko się odgryźć, jednak to Jawor wyprowadził kolejne dwa szybkie „proste” doprowadzając do stanu 3:0. Najpierw Zając po ładnej akcji Wiśnicza z prawej strony trafił do bramki, by chwilę później wykorzystać znakomity drybling i dogranie od „Ziela” zdobywając kolejnego gola. Przyjezdni nie byli przygotowani na taki obrót sprawy. Widać było sporą nerwowość i niezdecydowanie w ich poczynaniach. Świetnie dysponowani środkowi Hudaszek i St.Łapa opanowali całkowicie środek pola, a Selecki i Seb.Łapa, który z konieczności grał jako stoper królowali przed polem karnym Jawora. Koniec pierwszej połowy tak bardzo innej od tej sprzed tygodnia.
Drugie 45 minut Jawor zaczął lekko cofnięty grając sztywno obroną na zero z tyłu. Goście nie mający pomysłu na grę stale posyłali piłki na swoich bocznych pomocników, których kasowali obrońcy. Po jednym z brzydkich fauli i drugiej żółtej kartce wyleciał z boiska pierwszy gracz Karpat. Chwilę później sprytem wykazał się Hudaszek, który „nadział” się na obrońców rywali. Werdykt sędziego – wapno. Do piłki podszedł Selecki, który pewnym mocnym strzałem po ziemi w lewy róg zdobył czwartego gola.
Wydawało by się po meczu – nic bardziej mylnego. Po jednej z kontr prawą stroną i dograniu piłki Sieprawianie strzelili gola kontaktowego, by chwilę później po błędzie obrony i zamieszaniu w polu karnym trafić na 4:2. W zachowanie Jawora wkradła się nerwowość do czasu kiedy to wychodzący „sam na sam” z bramkarzem Kraus został wycięty przez obrońcę gości. Efekt - druga czerwień dla rywali.
Bramka piąta dla Jawora padła po precyzyjnym zagraniu Seb.Łapy z piątego metra wprost do Zielińskiego, który wkręcił w ziemię obrońcę i zachowując zimną krew strzelił obok wychodzącego goalkippera. Jawor nabierał rozpędu stwarzając wiele dobrych okazji. Po wrzucie autu z lewej strony Zając minął obrońcę i podał do Wiśnicza, który huknął jak z armaty podwyższając wynik. Dzieła zniszczeni dokonał Mirek, wykorzystując przerzut „Wiśni” i ze stoickim spokojem pakując piłkę obok oszołomionego bramkarza.
Mecz ładny dla oka, obfitujący w okazję i co najważniejsze w bramki. Nie zabrakło walki i ducha jedności w drużynie. Jawor był jak jeden organizm, praktycznie bez słabego ogniwa. Mam nadzieję, że forma strzelecka i przede wszystkim skuteczność przełożą się na kolejne spotkania czego sobie i kolegom z drużyny oraz kibicom życzę.
3
